DenOfCinema

autor: Bob Bennett

https://i1.wp.com/americanhitnetwork.com/sites/default/files/styles/show_image_700x400/public/show_images/c7ee0807.jpg?w=474&ssl=1

Notatka: Bob Bennett jest długoletnim przyjacielem i fanatykiem, który podzielił się ze mną kilkoma przemyśleniami w e-mailu na temat jego pierwszego spinu The Who Live at Hull 1970, zestawu 2-CD, który został wydany w 2012 roku (jeden, który też przegapiłem, z jakiegoś powodu). Nigdy nie pozwolę, aby cholernie dobra recenzja poszła na marne, zapytałem go, czy miałby coś przeciwko, gdybym ją przekazał. – D. H.

https://i2.wp.com/i.pinimg.com/originals/a5/33/20/a5332023cb1abde7b707ebc33ba76875.jpg?resize=474%2C267&ssl=1

Streszczenie: Muskularny występ z udziałem The Who u szczytu swojego talentu nagrany w noc po albumie stellar Live at Leeds.

piloci samolotów czasami opisują minimalizowanie możliwości wystąpienia łańcucha zdarzeń jako unikanie dziur w nakładających się na siebie plastrach szwajcarskiego sera – im więcej warstw, tym bardziej mało prawdopodobne jest, że dziury w serze się ustawią.

jeśli weźmiesz wszystkie zmienne występu rockowego na żywo (tempo, akustyka, wybór piosenki, miking, indywidualny występ członka zespołu, produkcja nagrań itp. ) i układają je jako dziurawe plasterki sera, które od czasu do czasu ustawiają-może tylko na kilka taktów lub nawet jedną idealną piosenkę.

to właśnie te chwile uwielbiają fani rocka i zazwyczaj są one utracone we wszechświecie, gdy emanują z spoconych tawern lub zatłoczonych kin pełnych fanów. The Who Live At Leeds to jeden z tych rzadkich momentów, w których cały występ był doskonały, a uchwycony rezultat jest niemal religijnym doświadczeniem.

Live At Hull został nagrany 80 km na wschód od Leeds; najwyraźniej jako rezerwa do występu poprzedniej nocy. To nie jest prawdziwy bootleg. Posiada on Who na szczycie ich gry, z bardzo mało efektów i bez klawiatur. I choć genialny w wielu miejscach, nie pasuje do nieosiągalnych wysokości na żywo w Leeds.

piosenka otwierająca jest grzmiącym wykonaniem „Heaven and Hell” Entwhistle ’ a, w którym Keith Moon gra wściekle z fusillade niemal niezrozumiałych wypełnień. Jest to zdumiewająca ściana dźwięku, która początkowo odzwierciedla oszałamiający koncert poprzedniej nocy, ale potem zanika w niższej jakości zagłuszanie. Piosenka jest tym bardziej przejmująca dla obecnie zapowiadanych tekstów, które zapowiadały śmierć Johna wiele lat później. Jeśli jesteś fanem Keitha Moona, ten utwór otwierający jest wart kupienia albumu.

istnieje wiele innych błyskotliwości, które można podziwiać, szczególnie w nieoczekiwanych wariacjach gitar Pete Townshend. Ale niestety, hojne nagranie 2-CD (które zawiera wszystkie Tommy ’ ego na 2.płycie) zostało sprowadzone na ziemię przez dziwną mieszankę, która czasami zakopuje prawy wokal i krótki shrifts linię basu, chyba że podkręcisz głośność.

bębny są zmiksowane z przodu, podobnie jak wokal Rogera. Tak wyraźny jest głos Rogera, że po raz pierwszy zrozumiałem tekst w kilku spotach. Brzmi to tak, jakby Pete miał 2 Mikrofony i podróżował od jednego do drugiego (jeden z wyraźnie większą głośnością). Wokal Keitha i Johna brzmi odlegle – podobnie jak tłum.

optymistyczny żart Pete ’ a z Live at Leeds („Assembly The musicians!””Rock otter „”Thomas”) nie ma, chociaż otrzymujemy przemyślane intrygi piosenek Rogera, zanim zagrają covery innych artystów. Gra Keitha na płycie 2 jest momentami trochę nie zainspirowana-jakby był męczący, a może trochę znudzony Tommym („Amazing Journey „i” Sparks ” świetnie grały na perkusji).

wokal wspierający (rzadko mocny punkt Who) często się chwieje. Jedna z piosenek na końcu płyty 1, „My Generation”, jest niemal katastrofą, zamieniając się w samospełniający się dżem Pete ’ a z wieloma fałszywymi zakończeniami, podczas gdy reszta zespołu grywalnie podąża za nim przez 15 minut.

Ogólnie rzecz biorąc, jest to muskularny, podobny do robotnika występ, bardzo fizyczny, który sprawia, że podziwiam czysty wysiłek, który Who sprawił przyjemność swoim widzom, takim jak ten; prawdopodobnie składa się z pracowników fabryk i pracowników doków w twardym portowym mieście Kingston upon Hull.

doświadczenie słuchania na żywo w Hull jest nieco niepokojące. To jak spotkanie z bratem bliźniakiem przyjaciela, o którym w ogóle nie wiedziałeś, że ma bliźniaka. Brzmienie gitar, strojenie perkusji, dźwięk gongu i tenor głosów są identyczne jak na Live at Leeds. Niektóre utwory są niemal perfekcyjne w obie noce (co spowodowało, że rzuciłem moje przypuszczenie, że cała perkusja Keitha była czystą spontanicznością). Stopniowo uświadamiamy sobie, że albumy są braterskie, a nie identyczne. A w tym przypadku jeden z „braci bliźniaków” wystąpił raz w życiu … w Leeds.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.